Dynamiczny rozwój Spółdzielni Mieszkaniowej

ARCHIWUM »  Archiwum » Dynamiczny rozwój Spółdzielni Mieszkaniowej

 Z Józefem Rezlerem byłym Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowe w Bielsku Podlaskim rozmawia Tadeusz Szereszewski

 

 Dynamiczny rozwój Spółdzielni Mieszkaniowej

 

- Chciałbym zapytać o początki Pana Pracy, przede wszystkim pracę poprzedzającą Pana prezesostwo w Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielsku Podlaskim? Jak ona przebiegała, jakie były trudności, problemy, jakie mieszkania głównie powstały za czasów Pana pracy itd.

 

- Moja historia zawodowa jest taka, że pracę rozpocząłem w 1954 roku w Bielskich Zakładach : Lenpol - „Roszarni”. Po sześciu latach w 1960 r. zostałem przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej w Bielsku Podlaskim, gdzie pracowałem do 1973 r. Następnie zostałem skierowany do pracy w Urzędzie Powiatowym jako kierownik Wydziału Zatrudnienia d/s socjalnych. Po likwidacji ustrojowej powiatów powierzono mi funkcję kierownika Referatu d/s zatrudnienia i spraw socjalnych w Urzędzie Miejskim. Po kilkuletniej pracy kierowniczej otrzymałem propozycję objęcia stanowiska prezesa w Spółdzielni Mieszkaniowej. Przy akceptacji dla proponowanego stanowiska Rada Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielsku Podlaskim wybrała mnie na prezesa. Funkcję tę pełniłem do 1 stycznia 1990 r.

 

- Jak przebiegała Pana praca?

 

 - Praca była niezmiernie skomplikowana, bo spółdzielnia nie posiadała, ani własnego biura, ani zaplecza technicznego: warsztatów, stolarni, pomieszczenia dla hydraulików itp. Z biegiem czasu z tymi trudnościami się uporałem. Został adoptowany budynek na biuro i warsztaty spółdzielni. Rozpocząłem intensywną pracę nad przygotowaniem planu i dokumentacji technicznej na budowę nowej siedziby z przeznaczeniem na biuro przy ul. 11 Listopada. I tak się stało. Ten budynek miał o tyle historyczną wartość, że mieliśmy dokumentację i przedsiębiorstwo, które prowadziło realizację budownictwa mieszkalnego w Bielsku Podlaskim – Bielsko Podlaskie Przedsiębiorstwo Budowlane. Kiedy zgłosiliśmy naszą inwestycję do realizacji do planu, po jakimś czasie otrzymaliśmy odpowiedź negatywną, że nie wejdzie ona do planu, że są ważniejsze sprawy, przemysłowe w innych powiatach. Zgłosiłem więc ten budynek do realizacji planu – budynek administracyjny w następnym roku. W następnym roku Bielsko Podlaskie Przedsiębiorstwo odmówiło realizacji z uwagi, że jest obciążone nadmiernie i nie jest zdolne przyjąć dodatkowego zadania do wykonania. Zgłosił się wtedy do mnie dyrektor Przedsiębiorstwa Rolniczego Pan Jan Mikołuszko i zaproponował mi, że chętnie wprowadziłby swoją załogę do Bielska Podlaskiego do realizacji budownictwa mieszkalnego. W trakcie tej rozmowy uzgodniliśmy z dyrektorem Mikołuszko, że on przejąłby chętnie budownictwo i w zamian mógłby dla spółdzielni jakieś usługi satysfakcjonujące wykonać. Wtedy postawiłem mu trzy zadania: po pierwsze, że nasze budynki mieszkaniowe mają oświetlenie ścienne, kinkietowe i lokatorzy skarżą się, że jest to niewygodne, bo jest słaby wizerunek światła, które pada z boku, a nie centralnie itd. Dyrektor przyrzekł mi, że we własnym zakresie poprawi dokumentację we wszystkich realizowanych budynkach, na które była już przygotowana dokumentacja, przeprojektuje instalacje i wprowadzi centralne oświetlenie. Skoro doszliśmy do porozumienia postawiłem warunek drugi: taki, że dotychczasowi lokatorzy mieszający w budynkach realizowanych proszą mnie - zgłaszali na Walnych Zebraniach, na Radzie Nadzorczej, aby wprowadzić balkony wolnostojące, tzw. loddże, które miałyby 1,5 szerokości i 6 m długości, gdzie wieczorami można byłoby odpocząć. itd.. Dyrektor przyjął tę prośbę wyrażając zgodę na przeprojektowanie balkonów powołując się na swoją zastępczynię Pania Lachocką, która przychyliła się do prośby.

 

- A jaki był trzeci warunek?

 

- Trzeci warunek był taki, żeby firma Mikołuszki przyjęła do planu realizacji budynek administracyjny naszej spółdzielni, bo dokumentacja leży od dwóch lat, a Bielsko Podlaskie Przedsiębiorstwo od dwóch lat wykreśla tę inwestycję do realizacji z powodu braku możliwości przerobowych. Na wszystkie warunki otrzymałem pozytywne potwierdzenie. Nie pisaliśmy nawet żadnego protokołu, zaufaliśmy sobie. Zaproponowałem Dyrektorowi realizację budownictwa mieszkaniowego od ul. Kazimierzowskiej do Widowskiej zapewniając realizację budów na kilka lat. I tak się stało. Dzięki tej realizacji w latach mojej kadencji zostało wybudowanych 75 tys. m 2 powierzchni mieszkalnej z uzbrojeniem terenów, z zieleńcami i z tymi ulepszeniami w mieszkaniach, o których mówiłem, z oświetleniem, z loddżami itd. I to wszystko udało się zrealizować za mojej prezesury. Dzięki temu prawie 50 % mieszkańców Bielska mieszka w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej. Mogę powiedzieć, że w latach od momentu, kiedy uprzednio władze sprawowały zarządzanie to za 15 lat istnienia działalności, wybudowano w Bielsku jedynie 15 tys. m 2 powierzchni mieszkaniowej.

 W latach 90, pod koniec skończyłem 60 lat, po 10 latach pracy postanowiłem odejść na emeryturę i tak dziś wspominam pracę w spółdzielni.

 

- Jak Pan zdołał pokonać te trudności?

 

- Trudna była to praca, ciężka, rozwojowa i dynamiczna, ale byłem w stanie pokonać wszystkie trudności dzięki temu, że byłem wtedy młody, miałem dobrą współprace z Biurem Projektowym w Białymstoku. Dobrze układała mi się współpraca z innymi przedsiębiorstwami, które decydowały o zatwierdzeniu planu, bo wszystkie plany były zatwierdzane, wszystkie uwarunkowania podziemne budynków, centralne ogrzewanie, telefonia itp. Wszystko musiało być zsynchronizowane i mi się to udało w tych komisjach załatwić.

 

 -Wrócę do realizacji nowego budynku, jego przeznaczenia.

 

- Cała góra budynku należy do administracji i Osiedlowego Domu Kultury. Należy przypomnieć, że były wtedy dyrektywy centralne, że spółdzielnia miała budować usługi dla potrzeb miasta, dotyczyło to przychodni, przedszkoli, sklepów itp. Na ileś tam tys. mieszkańców musiała być zabezpieczona powierzchnia handlowo usługowa, przykładem tego są sklepy przy ul. Mickiewicza. Dlatego w tym budynku powierzchnia usługowo handlowa była zadysponowana z uwagi na osiedle 11 Listopada i ul. T. Kościuszki, gdzie mieszkało parę tys. mieszkańców. Nie mogło być więc bez usług handlowych i dlatego parter budynku przeznaczony został na pod usługi handlowe.

 

- Był to niezwykle dynamiczny okres Pana pracy.

 

- Byliśmy w czołówce budownictwa mieszkaniowego wśród miast powiatowych. Spółdzielnia finansowo stała bardzo dobrze. Okres oczekiwania na mieszkania skrócił się. Z 5 lat do 1,5 roku, a nawet z początku w ciągu roku kandydaci byli przyjmowani na członków spółdzielni i po roku czasu, półtora otrzymywali nowe mieszkania. I to był postęp. Członkowie byli bardzo wdzięczni. Okazało się, że wkład mieszkaniowy w wielu wypadkach po waloryzacji przewyższał ustalony limit wkładu. Po roku czasu od zamieszkania wszyscy lokatorzy otrzymali zwrot od 15 do 18 tys. zł.

 

Moim wiceprezesem był Edmund Fajkowski, były dyrektor Bielsko Podlaskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego, Odpowiadał on za stan techniczny, przygotowanie dokumentacji, uzbrojenia, zagospodarowania osiedli spółdzielczych itp. Ja odpowiadałem za ogólne sprawy członkowsko - mieszkaniowe, za pracę biurową, za księgowość, nadzorowałem warsztaty.

 

- Czy był to tylko okres budowy z płyt, czy także inne budynki były budowane?

 

- Było to tzw. budownictwo wielkopłytowe. Budowaliśmy z płyty OWT. Była to jedna z prostszych i najtańszych konstrukcji W Hajnówce był poligon, który produkował tę płytę, transport był bliski i to zmniejszało koszty budowy. Był to w zasadzie cały okres budownictwa płytowego. Wyjątek stanowił budynek przy ul. Ogrodowej na osiedlu „Północ”, gdzie wystąpiły straszne straty górnicze. Biły silne źródła nie było można ustabilizować lokalizacji gruntu. Wtedy wysłałem pismo do Centralnego Związku, żeby poniesione koszty na stabilizacje uznać za straty górnicze, bo ponieśliśmy znaczne koszty posadowienia. Nakłady nasze zostały zrekompensowane. Powstało tam kilka budynków, ale w tzw. tradycji w cegle wraz z kotłownią.

 

Dziękuję Panu bardzo za rozmowę. Życzę Panu dużo zdrowia.

 

Z Józefem Rezlerem byłym Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowe w Bielsku Podlaskim rozmawiał Tadeusz Szereszewski.